Otulona w kolory i struktury…
Choć torby były i są moją filcową fascynacją numer jeden, przyszedł też czas na filcową odzież.
Zaczęłam od kamizelek i od zabawy z kolorem, którego przenikanie i współgranie było zawsze ucztą dla moich oczu. Potem przyszedł czas na struktury i to najlepiej na pelerynach, które lubiłam najbardziej. Kiedy raz spróbowałam, to były już zawsze razem….kolor i struktura, ale tak, by z sobą współgrały, bez zbędnych udziwnień bez wymuszonej oryginalności, bo oryginalność jest w materiale, w kolorze, w strukturze, których kompozycja jako całości musi cieszyć oczy i co najważniejsze zdobić, tak, by można było z dumą je nosić…